Jak fotografować perkusistów – poradnik dla fotografów i nie tylko.
Według definicji perkusista to ssak z rodziny zatylnych, wykazujący olbrzymie powinowactwo do zespołów muzycznych. Wykorzystywany przez te zespoły, które jeszcze nie zdołały dorobić się automatu perkusyjnego. Spora część „fotografów koncertowych” po prostu nie robi zdjęć perkusiście. I nie zamierzam z tego miejsca dociekać czy to jedynie objaw ignorancji czy braku umiejętności spowodowanego ignorancją. Ważną kwestią jest również odwieczny problem dotyczący tego czy człowiek odpowiedzialny za nastawianie automatu perkusyjnego to już perkusista czy jeszcze techniczny, więc fotografować na wszelki wypadek czy jednak olać. Jeśli jednak ktoś zauważy, że z tyłu sceny siedzi jeszcze jeden członek zespołu, a hałas jednak nie bierze się znikąd, postanowiłam przygotować krótki poradnik.
Sposób najprostszy:
Jeśli brat szwagra siostry ciotki sąsiadki brata byłej żony gra na bębnach, to najlepiej poprosić by w południe przed koncertem stanął w dobrze oświetlonym miejscu i zaoszczędzając nam czasu i trudu, jebnął sobie selfie telefonem, po czym przesłał nam kopie zdjęcia na maila.
Jeśli ta metoda z różnych przyczyn jest nieprzydatna proponuję zastosować którąś z poniższych:
Metoda „na wabia”:
Wołasz „cip, cip, cip” przez trzy numery w nadziei, że delikwent wyjdzie zza garów na przód sceny. Pokazujesz cycki (jak je masz).
Metoda „na wierzącego”:
Siadasz tyłkiem w wyrzutnię fajerwerków Rammstaina i modlisz się, żeby wybuchła w odpowiednim momencie. Odmawiasz litanię do Św. Pierdzisława patrona fotografów i liczysz, że gdy garowego zaswędzi dupa, to wstanie na pięć sekund by się podrapać.
Metoda „na nosorożca”:
Taranujesz wszystko i wszystkich, nokautujesz ochronę przy pomocy drabiny, fotografów wgniatasz w beton, wbijasz się na scenę i robisz jedno zdjęcie z flashem (żeby na pewno wyszło).
Metoda „na opętanie”:
Lewitujesz w fosie na tle zachodzącego słońca.
Tak się jakoś dziwnie składa, że podczas gry na bębnach perkusiści stosują kilka żelaznych zasad, na które nie działa żadna z powyższych metod włącznie z „zesraj się, a nie daj się”.
1. Im bardziej zależy Ci na zdjęciach, tym bardziej garowy zasłania się chuj-by-wyczuł-na-co mu potrzebnymi przyrządami. A to nastawia sobie przed twarzą pięć talerzyków deserowych, w które sobie rzewnie spogląda przez cały koncert, a to wywali talerz, na którym pizza 57cm wygląda jak smętny okruszek, ewentualnie postawi sobie mikrofon z mega-statywem tylko po to, żeby pod koniec show powiedzieć publiczności „hellooo”.
2. Zazwyczaj dodatkowo bębniarz ma do dyspozycji kilka innych bębenków, w które uderza gdy przypadkowo w ich okolicy znajdzie się kończyna, z którą akurat nie ma co zrobić. Wszystkie spektakularnie porozkładane centralnie przed twarzą:
3. Im bardziej zastawia się perkusista, tym bardziej świetlik gasi światło:
4. Im bardziej ruchliwy perkusista, tym częściej ma wokół perkusji dymiarki odkręcone na full:
5. Niektórzy perkusiści grają za zasłonką z pleksi. Jest to prawdopodobnie spowodowane obawami zespołu, że może przejść w tryb agresywny i opluć (albo co gorsza) pogryźć fanów:
6. Im wyższa scena, tym podest z perkusją jest niższy (a w skrajnych wypadkach nie występuje wcale):
7. Im niższa scena, tym wyższy podest (to tak po to, żeby dobrze sfotografować kolana delikwenta):
8. Im głębsza scena, tym perkusja jest bardziej przysunięta do tylnej ściany (prawdopodobnie żeby nie przeszkadzała):
9. Im bardziej starasz się uchwycić perkusistę na zdjęciu, tym bardziej reszta zespołu wchodzi Ci w kadr:
10. Jeśli perkusista ma zestaw składający się z basu, dwóch werbli i talerza, świetlik robi iluminację porównywalną z wybuchem bomby atomowej a dymiarki akurat „wyszły”, wtedy Organizator na bank postawi fotografów na FOH-u zlokalizowanym w dziewięć przecznic dalej albo jak kto woli trzy morgi od płota.
11. Im mniej jest światła i więcej dymu, tym częściej perkusista wstaje zza zestawu.
12. Zawsze podczas perkusyjnego solo świetlik włącza stroboskop na zmianę z dymiarką używając do zadymiania starych opon. W tym przypadku nigdy nie zaobserwowano odstępstwa od reguły:
13. Jeśli miedzy piosenkami jakimś cudem panują dobre warunki oświetleniowe, perkusista z reguły sam postanawia zostać fotografem:
14. Im perkusista ma dłuższe włosy, tym bardziej ma je na twarzy (istnieje podejrzenie, że większość z nich ma tego samego stylistę fryzur).
15. Jeśli próbujesz zrobić zdjęcie z góry, bądź pewien, że perkusista zegnie się w pół w nagłym ataku lumbago i zyskasz tym samym pierdylion kadrów miejsca, w którym jego plecy kończą swoją szlachetną nazwę, ewentualnie błyśnie Ci łysiną w obiektyw.
16. W skrajnych wypadkach perkusistę zasłania się scenografią:
Lub maluje dla niepoznaki:
Albo po prostu ubiera mu się na głowę worek:
17. Czasem po półgodzinnym poszukiwaniu bębniarza okazuje się, że tenże nie występuje wcale. Szkoda tylko, że dowiadujesz się o tym z pospiesznie otwieranej Wikipedii. Wtedy nasuwa się odwieczne pytanie czy tamburyn podejdzie do galerii w Magazynie Perkusista, czy jednak to stanowczo za mało.
Talerze podeszły 🙂
18. Im bardziej poważnie podchodzisz do tematu, tym mniej poważnie Ci to wychodzi:
19. Każdy perkusista przekrzywia głowę tylko w jedną stronę i jeśli nie jest to Twój pierwszy koncert przysłowiowego Slayera, to za cholerę nie wyczujesz która to strona. Jak dotąd nikt nie podjął się rzetelnego znalezienia odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się dzieje (nota bebe świetny temat na doktorat). Być może ma to realny związek z tym, po której stronie osobnik trzyma w spodniach klejnoty, czy jest weganinem albo czy jego prababka pochodziła z Chrzanowa:
20. Ale jeśli kochasz perkusistów, oni pokochają również Ciebie: